autor: Monika Milewska
tytuł: Królowa Karnawału
wydawca: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa
i Instytut Literatury
miejsce wydania: Warszawa
data wydania: listopad 2020
nr wydania: I
liczba stron: 68
format: 125×200 mm
numer ISBN: 978-83-66359-94-9
oraz 978-83-959291-4-4
rysunki: Joanna Sendłak
cena: 20,00 zł
Redakcja tomu: Krzysztof Bielecki
Korekta: Małgorzata Strękowska-Zaremba
Projekt graficzny i skład: Tunia
Redakcja serii:
Piotr Müldner-Nieckowski
Anna Nasiłowska
Małgorzata Karolina Piekarska
O książce:
Jeśli mnie intuicja nie myli, pod maską królowej karnawału kryje się twarz samej Moniki Milewskiej. Poetki, przeżywającej losy świata niczym zdarzenia własne, prywatne. Chwyta ich przebiegi nowym sposobem, zaskakująco, z nadzieją, a chwilami pewnością, że odkrywa ich ukryte sensy i ma na nie wpływ. To wiersze pisane niezmiernie utalentowaną ręką. Ich treść pod okiem Czytelnika rośnie, obejmuje, nie pozwala odejść. Wiersze dobitne, ale dzięki po mistrzowsku kształtowanemu językowi – w jakiś sposób skromne. Słowem takie, których nie da się łatwo zapomnieć.
Piotr Müldner-Nieckowski
Czas łagodny, a zaraz krwawy. Miejsce łagodne, a zaraz krwawe. Poezja Moniki Milewskiej łatwo przemyka między epokami, między dobrem a złem. Ta łatwość jest okrutna. Podszyta absurdem, który jest koniecznością chwili i koniecznością wieczności. Jabłko i głowa zabitego przez snajpera chłopca mówią tym samym językiem.
Krzysztof Bielecki
O autorze:
Monika Milewska – antropolog historii, eseistka, poetka, dramatopisarka. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, Szkoły Nauk Społecznych w Warszawie i EHESS w Paryżu. W latach 2002-2008 adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Obecnie pracuje w Zakładzie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Gdańskiego. Stypendystka m.in. rządu francuskiego i włoskiego, centrów pisarzy w Rodos i Visby, fellow Akademii Amerykańskiej w Rzymie. Zadebiutowała w wieku lat 13 w Telewizji Polskiej fragmentami poematu Waterloo. Jest laureatką m.in. Grand Prix XV Festiwalu „Dwa Teatry” w Sopocie. Dwa z jej słuchowisk nominowano do Prix Italia. Autorka eseistycznych książek: Bogowie u władzy oraz Ocet i łzy, za którą otrzymała stypendium „Polityki” i nominację do Nagrody Literackiej NIKE. Wydała tomiki wierszy: Podróż na koniec świata (2002), Papierowe okręty (2005) i Płacz komety (2012) oraz powieść Latawiec z betonu (2018) uhonorowaną Pomorską Nagrodą Literacką „Wiatr od morza”. Na jej podstawie powstało słuchowisko (Program III) oraz nagradzany w Polsce i za granicą spektakl telewizyjny Falowiec.
Fragmenty:
Królowa karnawału
Przyszła razem z tłumem
na plac Świętego Marka
Tak jak inni
zadarła głowę i patrzyła
na lot anioła
z wyniosłej kampanili
z lazurowego nieba
O, bella Italia!
Nikt jej nie rozpoznał
jak wielu innych nosiła
przekrzywioną maskę
z długim ptasim dziobem
Okoliczne stragany
uginały się od takich
weneckich maseczek
il medico della peste
wszystkie made in china
Potem chwyciła za ręce
najbliżej stojących
Ruszył karnawałowy korowód
na Piazza San Marco
królowie i błazny
książęta żebracy
pierroty colombiny
żołnierze i doktorzy
architekci i aktorzy
finansiści futboliści
niezliczeni turyści
wszystkie narody świata
poszły z nią w maskach w tan
Aż nagle zerwała własną
tłum rozstąpił się
muzyka ucichła
opustoszał plac
Stoi sama
z przekrzywioną twarzą
na pustej Piazza San Marco
na pustej Piazza San Pietro
na pustym Times Square
na pustym Długim Targu
Wzięła je w panowanie
dawno wygnana królowa
bohaterka średniowiecznych kronik
Stoi i patrzy
w przekrzywionej koronie
jak cyfrowymi kanałami
płynie ludzki strach
Martwa natura
Świeży bochen chleba
rozkrojony pędzlem
spoczywa na pierwszym planie
olejnego obrusu
Obok kielicha z cynobrowym winem
wije się skórka cytryny
wokół wiecznie soczystego wnętrza
Na czarze kielicha
widać odbicie krzyża
starej okiennej ramy
(za niewidzialnym malowanym oknem
rozpostarto płótna fryzyjskich pejzaży)
Czterystuletni bażant
ozdoba holenderskich polderów
przytula głowę
do srebrnego półmiska
jak do swego gniazda
Zapach starego werniksu
miesza się z wonią
niewiędnących kwiatów
ich kolor żywszy niż nasz podziw
W świetle cynkowej bieli
wielooki granat
wpatruje się w nas wzrokiem
cierpkim jak ironia
Jabłoń
Na końcu gałązki jabłko
na końcu uliczki chłopiec
jabłko jest czerwone i okrągłe
oczy chłopca są czarne i okrągłe
chłopiec uśmiecha się do jabłka
jabłko uśmiecha się do chłopca
rajska jabłoń pośrodku oblężonego Sarajewa
drzewo życia
drzewo wolności
oś świata
tak myśli chłopiec
albo myśli tylko
że jabłko jest smaczne
a on dziś nie jadł nic
że ma pięciu braci
i że to jabłko też musi mieć braci
skrytych przed wojną w gąszczu zakurzonych liści
ręka chłopca wyciąga się ku jabłku
gałąź drzewa wyciąga się ku chłopcu
kula snajpera jest celna
jabłko toczy się po sarajewskim bruku
jest czerwone jak krew zabitego chłopca
rajska jabłoń pośrodku piekła
drzewo śmierci
drzewo wolności
którego korzenie
karmią się ludzką krwią
oś naszego świata
jabłko ma braci
chłopiec ma braci
snajper przegryza snickersa
i na chwilę odkłada broń
Krzyż
Jestem niewierzący
oznajmia zebranym
zmarły
ubrany w odświętny
garnitur marmurowej urny
Powieście moje imię
na patyku
który bodzie niebo
I zawisła jego dusza
na krzyżu
z jednej tylko żerdzi
tej
która wskazuje niebo
I pochylił się Bóg
i zabrał ją do siebie
Konfitury
Na jesiennym wietrze
pukle włosów suszę
jak wielkie prawdziwki
nawlekam na nitki
twoje kapelusze
Twym śmiechem napełniam
dyktafon srebrzysty
robię konfitury
z twych najsłodszych wyznań
lepię twoje listy
Rozstawiam twe oczy
już we mnie na zawsze
zatopione w słojach
z każdej z półek moich
będą na mnie patrzeć
Wciąż robię zapasy
tak miłości łaknę
z głodu jak wiewiórka
umrę pierwszej zimy
gdy ciebie zabraknie
W tramwaju
Sierpniowy skwar
ósemka
wlecze się
w nieskończoność
pasażerowie
spuścili głowy
przez wąskie szpary wyszukiwarek
śledzą wszechświat
jak niewidomi
opuszkami palców
dotykają słów
a spod nich wyskakują
giełdowe słupki
i koty dyszące
jak zmęczony tramwaj
rośnie skwar
wydłużają się szyny
topią się eleganckie obudowy smartfonów
informacje zaczynają wyciekać
i płyną wąską strużką po podłodze tramwaju
pasażerowie unoszą głowy
ich wzrok stracił zasięg
gorąco
między ludźmi
zaczynają pękać lody