autor: Mariusz Olbromski
tytuł: – Na szlaku dialogu
wydawca: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa
i Instytut Literatury
miejsce wydania: Warszawa
data wydania: grudzień 2020
nr wydania: I
liczba stron: 108
format: 125×200 mm
numer ISBN: 978-83-959291-5-1
oraz 978-83-66359-95-6
Ilustracje: Jan Skłodowski, Andrzej Olbromski
Ilustracja na okładce: Jan Skłodowski
cena: 20,00 zł

Redakcja tomu: Krzysztof Bielecki
Korekta: Małgorzata Strękowska-Zaremba
Projekt graficzny i skład: Tunia

Redakcja serii:
Piotr Müldner-Nieckowski
Anna Nasiłowska
Małgorzata Karolina Piekarska


KUPUJĘ!


O książce:

Mariusz Olbromski to miłośnik Kresów, kultury z nimi związanej i pięknych postaci. Wie, że nie da się o tym śpiewać w pracach kulturoznawczych czy albumach. Zaprzęga więc do tej roli poezję, dobierając te środki wyrazu, które wykorzystują własny temperament artystyczny i zarazem idealnie służą przypominaniu klimatu Kresów, mądremu zachwytowi ich urodą. W tym świetle pojawiają się nie tylko krajobrazy. To także sylwetki ludzi, którzy wyrośli na ziemi historycznie polskiej, choć politycznie i społecznie już dziś obcej. Takiej, którą odwiedzamy myślą, pamięcią. Mariusz Olbromski kieruje ku niej, do jej dzisiejszych gospodarzy, słowa pełne ciepła i soczystych barw.

Piotr Müldner-Nieckowski

Liryczny szlak Mariusza Olbromskiego, choć przeszły i tęskny, jest pełen światła. Ścieżki są jasne. Urok życia zdaje się oczywisty. Zatrzymane czasy, zatrzymane miejsca kolejny raz rozmawiają z czytającym. Utwory przynoszą urzeczenie tradycją, romantyczną Polską, Kresami, także tamtą poetyką: miarą wiersza, obrazowaniem. Nic nie dożywa swoich dni. Trwa.

Krzysztof Bielecki

O autorze:

Mariusz Olbromski – polonista, filolog klasyczny, muzealnik. Poeta i prozaik, autor kilkunastu książek, członek warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Łączy bogatą twórczość literacką z intensywną działalnością kulturotwórczą. Zwany niekiedy przez krytykę „poetą pamięci kultury” jest orędownikiem ochrony polskiego i europejskiego dziedzictwa kulturowego w regionie przygranicznym i na terenie obecnej Ukrainy, a zarazem budowania pojednania i autentycznego porozumienia między intelektualistami polskimi i ukraińskimi. Jest – między innymi – inicjatorem i współorganizatorem odbywających się od dwudziestu lat spotkań pisarzy, muzealników i naukowców obu narodów w Muzeum Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu oraz w innych miejscowościach na terenie Ukrainy i Polski. Spotkania te noszą nazwę Dialog Dwóch Kultur. Książka poetycka Na szlaku dialogu jest refleksyjnym dziennikiem z podróży, która w ujęciu autora sięga w głąb historii, ale także do wydarzeń najnowszych.


Fragmenty:

Za oknem

A teraz wisisz już nad nami Bono
w poświatach za oknem hotelu,
gdy kruki znów nad tobą krążą wolno.
Ptaki mądrości gniazda strzegące,
powagi murów – świadków historii.

Nauczcie mnie, skrzydlaci przyjaciele
jak po błękitach myślą błądzić,
jak widzieć wszystko w panoramie,
a każdy proch i kamień blisko dojrzeć.

Ukażcie swoim cichym lotem,
że wszystko jest tu cudem.
Wspomnijcie też o złocie ponad złoto
nim zacznę dzień i zbudzę słowa.

W Sali Kolumnowej

Tyle razy stawałem tu w teraźniejszości
i w przeszłości, gdzie Kołłątaja i Czackiego,
gdzie Euzebiusza Słowackiego kroki.
Gdzie jego syn po dzieła sięgał i wiersze
może w locie lekko chwytał spływające
znad Góry Bony – myśli błyskawicą,
spod białej ciszy kłębiastych obłoków.

I gdzie Piłsudski błądził orlim okiem…

Byłem tu z wieloma nie z tej ziemi
postaciami, chłonąłem obie bliskie mowy.
I ksiąg zgłębiałem otchłań, bo książka
jest bezmiarem i światłem osobnym.
Rozjaśniającym tego świata ciemność.

I zawsze, gdy tam staję, naraz chłonę
to wszystko w jednym oka-mgnieniu:
w sali, gdzie wciąż kolumny łączą
kulturę Grecji i Rzymu z całą tą ziemią.

W Zbarażu

A teraz w słońcu września
blanki zamku, mury odnowione
i fosy z trawą wystrzyżoną
krwią tu obrońców uświęcone
i tych, którzy wciąż nacierali.

Umilkły ognie dział, hakownic,
nie słychać komend, rżenia koni.
Dymy i twarze się rozwiały,
chorągwie porwał czasu płomień.
Opodal w parku ślubny welon,
w alejach krążą pary młodych.

I dziś już inną twierdzę tu wznosimy
pod portretami królów i hetmanów
ze słów i myśli, lotnych dźwięków,
a dawne cienie myśli przenikają.

Mądrzejsi o tych wieków parę,
o lekcje najnowszej historii.

Strofy listopadowe

Wiatr poprzewracał plansze
zdjęć z Krzemieńca na werandzie.
I nocą padło stare rajskie drzewo,
które jeszcze pani Anna sadziła
wiosną, na jasnym życia brzegu.

Mgły zaduszkowe w parku idą,
czasem padają długie deszcze.
Nagłe wichury z pieśnią głuchą
miotają zwilgłe liście w przestrzeń.

Serce jest tylko kruchą lampką,
oświetla grobowcową ciemność,
gdzie myśl znów mówi „otwórz”…
w chwile najzwyczajniejsze
także te zwiezione z Kresów.

Ale nie wrócisz nigdy tam zupełnie
w to samo mgnienie nie wejdziesz.
Fotografia niewiele – zatrzyma –
Kołują wciąż okruchy tylko wrażeń
w czasu zawrotnym pędzie.

Stawisko, 14 XI 2015

Księżyc nad Lubaczowem

Nie będzie już takich zapachów
jak te z dzieciństwa na Mickiewicza
płynące z ogródków w odwieczerz.
Ani srebra lśniącego tak przeczysto
na dachach starych domów z drewna
jak kiedy wolno po nich błądził
odwieczny lirnik świata – księżyc.

Ani ruchomych cieni na ścianach
jadących za oknem na targ rano
jeden za drugim chłopskich wozów
z pogłosem parskań i turkotów,
ta ło, ta dzie – gadek miejscowych.

Nie będzie już tak żaden inny zegar
przy mnie wciąż bałakał jak tamten
u dziadziów z Żółkwi, szafkowy.

Ani przestrzeni tej delikatnej dobroci
babci Anieli jak gdyby zawsze czuwał
przy mnie anioł i świat pierwotny,
a przedziwny pragnął mi odsłonić.

Gdziekolwiek jestem tamten księżyc
wędruje ze mną, jawi się – wschodzi.