autor: Sylwia Gibaszek
tytuł: Układy izolowane
wydawca: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa
miejsce wydania: Warszawa
data wydania: lipiec 2021
nr wydania: I
liczba stron: 74
format: 125×200 mm
numer ISBN: 978-83-959291-8-2
ilustracje: Bożena Boba-Dyga
cena: 20,00 zł
Redakcja tomu: Andrzej Appel
Korekta: Małgorzata Strękowska-Zaremba
Projekt graficzny i skład: Tunia
Redakcja serii:
Piotr Müldner-Nieckowski
Anna Nasiłowska
Małgorzata Karolina Piekarska
O książce:
Autorka z wielką swobodą przechodzi ze światów tak doskonałych jak demokracja pszczelich rojów do krain zorganizowanych w cyberprzestrzeń własnego ciała, paradoksalnie tym bardziej niepoznanych i tajemniczych, a jednak uczących definiowania pojęć, w które się uwikłały. Wiedzie śladami liryki garwolińskich pastwisk, leszczyńskich przędzalni jedwabiu albo nagłych zdarzeń gdzieś na Sycylii, które wytrącają z kolein codzienności. Wszystko po to, żeby w pozornym nadmiarze wiedzy o życiu znajdować wzory geometrii uczuć i postaw, a na tej podstawie także zarysy prawdy. Piękna poezja, każdy może w niej znajdować własne tropy i oceny.
Piotr Müldner-Nieckowski
Nowe wiersze Sylwii Gibaszek, inspirowane w pewnym stopniu sytuacją pandemiczną, przynoszą też nowe rozpoznania. Tytułowe Układy izolowane z typową dla jej pasji poznawczej przekorą i ironią przedstawiają obraz związku dwojga ludzi poddanych rygorom ochronnym. W wierszu 2020 poetka drwi z autorów kalendarza, zapowiadających „dobry rok”. Odpowiadając gdzie indziej na pytanie „Skąd jesteś?”, wywodzi swoje pochodzenie „z szumu niewidzialnych elektronów…”. Takie są teraz standardy bycia w świecie, uzależnionym od elektroniki i zdalnych kontaktów między ludźmi. Ale poetka ma też świadomość innej genealogii, łączącej ją z przodkami i rytmem przyrody.
Adriana Szymańska
O autorce:
Sylwia Gibaszek urodziła się 18 sierpnia 1977 r. w Warszawie. Autorka siedmiu zbiorów poezji. Jest absolwentką Wydziału Filozofii UW. Specjalizuje się w filozofii kina. Ukończyła też psychologię oraz Studium Carla Gustawa Junga w Łodzi w zakresie pomocy emocjonalnej w sytuacjach kryzysowych. Na co dzień uczy etyki i filozofii (w języku polskim i angielskim). Swoje wiersze, eseje oraz prace plastyczne publikowała między innymi w „Toposie”, „Twórczości”, „Tekstualiach”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Wyspie”, „Przeglądzie Powszechnym”, na portalach: „Zeszyty Poetyckie”, „Latarnia Morska” i „Helikopter”. Jej teksty znalazły się w antologii debiutów po 1988 roku Miasto nowego millenium. W 2016 reprezentowała Polskę jako poetka w Europejskiej Antologii Twórczości Literackiej Kobiet.
Fragmenty:
Neverending Story
Być jak John Malkovich
od absurdu po erotyki dopięte na ostatni
guzik świeżo wykrochmalonej koszuli
Pisać jak Adam Zagajewski
żyletką albo brzytwą po ścięgnach istot
rzeczy
Mieć temperament Kasztelanowej
Kossakowskiej z Ksiąg Jakubowych
W przebraniu Zorro nabijać fajkę
za mocnym dla wielu mężczyzn tytoniem
Wspierać wolnomularzy
samej otworzyć na oścież lożę masońską
w sali gimnastycznej liceum
gdzie uczę filozofii
W ogóle przegiąć tak
żeby popękały wszystkie sprężyny
stanęły pracowite zegary
a stolica pozostała bez prądu
na długie historie
przekazywane z ust do ust
wszystkimi arteriami
Pierścień Gygesa
I am invisible man – śpiewa Freddie Mercury
gdy premier pije kawę
na tarasie czterdziestego czwartego piętra
spogląda z wysokości na śpiące miasto
Gdyby tak mieć pierścień Gygesa
móc oddawać się namiętnościom
nierządowi władzy absolutnej
incognito – myśli
Tymczasem nad uchem premiera
przelatuje pneuma
Z prędkością światła zmienia
bieg świata
paraliżuje płuca
układy scalone
samoloty
uwięziła ludzkość w sieci
jak ławicę szprotek
Niepotrzebny wcale pierścień Gygesa
I am invisible…
Obcy inny wykluczony
Magdalenie Środzie
Adam
ma trzydzieści lat
autyzm
waży sto trzydzieści kilo
ojciec nie przyznał się do
tak trefnego egzemplarza
ludzkiego rodzaju
Adam z całą mocą swego jestestwa
uderza w ściany i meble
robi tak każdego dnia
Niestety nikt nie odpowiada
jedynie sąsiedzi
wzywają policję
Matka
kobieta marginalna
minus size
czterdzieści kilo żywej wagi
przepraszając że żyje mówi
panie władzo
ale co ja mogę
Nikt nie mówi
jej dzień dobry
prawie niewidzialna
zwłaszcza gdy
wiezie Adama na wózku
jedynie pani Zenobia
z opieki społecznej
kłania się każdego ranka
utykając po schodach
z siatką ziemniaków cebuli
jabłek dla Adama
Przypowieść antydemokratyczna
Robotnice czczą królową jak relikwie
polerują komórki do których składa jaja
niczym złoto najwyższej próby
z pietyzmem urządzają woskowe komnaty
wachlują
wycierają pyłki
nie myślą wiedzione czystością
rasy miodowych genów
modlą się nektarem do swojej pani
celebrytki od urodzenia
królowa pszczół przychodzi
na świat z wielkim rozgłosem
natychmiast po wykluciu gwiżdże
jak lokomotywa
z pozostałych mateczników
odpowiadają tym samym
o kilka sekund a nawet minut
spóźnione wicekrólowe
echolokacja niezwykle przydatna
od razu wiadomo
gdzie są te które natychmiast
trzeba przekłuć
świeżym żądłem jak włócznią
w świecie pszczół
liczy się władza absolutna
ślepe posłuszeństwo feromonom
Na bagnach
usypiska zbutwiałego drewna
huby z nimi
niedbale
sycą się niebytem
brzozy w bagnie jak kobiety
na peronie w Radości
jadące do pracy przed świtem
po lasach echo pociągów się niesie
bezzębne wiedźmy śpią pod brzozami
sączy się fiolet z niedopitych butelek
rozgrzanych niedopałkami
o brzasku zostają
różowe mydliny po gwiazdach
kiedy ranne wstają zorze
kosmos bardzo litościwy
tuli do siebie bezdomnych i sytych
gejów i ich matki
księżne dziwki księgowe
pomywaczki
a nawet tych co mają wieprzową wątrobę
w miejscu serca i krew na rękach
wszyscy są tylko aspektami
ułomnego wszechświata
tylko torf po nich zostanie
całe lata świetlne
nad czarnymi dziurami