autor: Agnieszka Wesołowska
tytuł: Niefrasobliwa
wydawca: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa
miejsce wydania: Warszawa
data wydania: listopad 2021
nr wydania: I
liczba stron: 98
format: 125×200 mm
numer ISBN: 978-83-961519-9-5
ilustracje: Piotr Müldner-Nieckowski
cena: 20,00 zł
Redakcja tomu: Krzysztof Bielecki
Korekta: Małgorzata Strękowska-Zaremba
Projekt graficzny i skład: Tunia
Redakcja serii:
Piotr Müldner-Nieckowski
Anna Nasiłowska
Małgorzata Karolina Piekarska
O książce:
Takich wierszy nie da się zaplanować. Kiedy autorce się zdarzały, były zapewne odkładane i czekały, aż zdecyduje się na nie jakaś szczególna książka. Okazały się traktatem o pewnym stanie psychiki, o niefrasobliwości. Ale nie beztrosce. Są czymś w rodzaju studium wolności, i to właśnie nie tej dowolnej, a także ciągiem lirycznych odpowiedzi na pytania, kim się jest, gdy w chwilach wielkich napięć trzeba się wycofywać do swego wnętrza. I jak się z tego stanu wydostawać. Też które słowa i metafory są wobec tego właściwe. Czy odpowiednio reagują.
Piotr Müldner-Nieckowski
Ani to konstrukcja, ani dekonstrukcja świata. Agnieszkę Wesołowską pociąga świat rozproszony. Człowiek rozproszony. Ulegający baśni. Złudzeniu. Czemukolwiek, co mogłoby istnieć. W poetyckim rozmarzeniu nawet istnieć powinno, ale… nie istnieje. Fenomen tych utworów to tkanie czegoś, czemu brak determinacji. Bo determinacja nie jest życiu do życia niezbędna. Tu nie chodzi o przetrwanie. Tu chodzi o pokorne piękno, np. piękno straty. „Mam prawo tracić”. Piękno straty w „świecie, który przebrał miarę” budzi zachwyt bez zachwytu. Budzi nieistnienie: „skończy się ta zwrotka / i wszyscy się rozejdą / usłyszą podobne słowa / i wcale ich nie zauważą / dlatego czasami piszę wiersze”.
Krzysztof Bielecki
O autorce:
Agnieszka Wesołowska urodziła się w 1984 roku. Związana była z pismem literackim „Łabuź”, który wydawany był w Łobzie na Pomorzu Zachodnim. Tam też mieszkała od urodzenia, potem przez jakiś czas w Szczecinie, Krakowie i Poznaniu. Ukończyła Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie, Wydział Pedagogiczny. Od kilku lat znowu mieszka w Łobzie.
Autorka arkuszy i książek poetyckich, m.in. Ars vitae. Listy do nieszczęśliwych (Oficyna Wydawnicza Atut, Wrocław 2008); Dwuznaczny (Książnica Pomorska, Szczecin 2000; wyróżnienie im. K. Iłłakowiczówny za książkowy poetycki debiut roku); Zgubić pytania (Żebracza Inicjatywa Wydawnicza Klubu Literackiego Łabuź, Łobez 1999).
Współpracowała z Polsko-Niemieckim Towarzystwem Literackim (Verein zur Förderung der Deutsch-Polnischen Literatur) WIR. Publikowała w różnych czasopismach (m.in. w „Pograniczach”, „Zeszytach Literackich”, „Dekadzie Literackiej”). Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Wiersze zebrane w książce pochodzą z lat 2007 – 2013.
Fragmenty:
* * *
Ten pełen liści w chmurach
mówi mi że mam
rześkie czoło
mówi tonem młodego kornika
pleśniejącego drewna
wszystkiego co zaczyna
nowe życie
że po moich policzkach
płynie poranek że odlatuje potem
do ciepłych miejsc
zawsze na dłoni
trzymam dziesięć agrestów
tajemnicę narodzenia
potem jeszcze spoglądam
na znak krzewu
na twoim czole
* * *
Patrzysz jak chryzantema
za oknem obce liście
to wszystko co ma
do powiedzenia jesień
a moje ciało słucha
i nie wierzy w złoto
na obrazach
ziele losu
rośnie dziko
we mnie
Na swoje dwudzieste
piąte urodziny
A przecież miałam być granicą
do której się nie dociera
podróżą z której się nie wraca
jeziorem które nie zamarza zimą
miałam wyczerpać radość
całymi garściami miałam zbierać
jagody księżyce
oddawać piękno świata
jak dług
a co robię
przenoszę góry
zbierające się nad miastem
stosy niezaprzeczalnego sensu
dźwigam
usiłuję dostać się
do wnętrza
domu
w którym zatrzasnęłam
ważne przedmioty
usiłuję dostać się
do wnętrza
kukułki
w której przechowuję
siebie i kilku bliskich
chcę dokapać się
własnej kałuży
szczęścia
* * *
Zazwyczaj mieszczę się na jednej stronie
jak Calineczka mieściła się
w doniczkach w łupinach
co prawda mogłabym
być jej matką
chociaż nie wiem nie wiem
tamtej kobiecie
nie było chyba lekko
powietrze czasem jest strome
i wtedy nie wiadomo nawet
jak westchnąć
widzisz ja jestem
gotowa tylko na życie
dobre lub złe
bajka przerasta
świat mój sklecony z ziemi
spada mi na czoło
* * *
Wiesz tu jest bardzo cicho
tak cicho że słychać
jak jabłka zmieniają kolor
popołudnie w lesie
chrust zaowocuje
jeszcze tej zimy